Ku przestrodze

Ogłoszenia sekcji bojerowej

Moderator: Romuald

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Romuald
Posty: 744
Rejestracja: pn maja 01, 2006 9:52 pm

Ku przestrodze

Post autor: Romuald »

Autor artykułu DN P-31
aktualny Vice mistrz świata

Każdy z nas marzy o sukcesach, każdy chce być najszybszy. Miesiącami każdego roku przygotowujemy się do sezonu bojerowego z nadzieją, że to właśnie tym razem pokażemy, na co nas stać. Jedni przez wiele lat pracują na sukces, gdy innym udaje się osiągnąć top już po kilku bojerowych sezonach.
Pierwsza grupa, która latami w ramach sportowej ewolucji podnosi własne umiejętności, przechodzi etapami najróżniejsze próby. Doświadcza wielu sytuacji, które z czasem, kiedy latają już bardzo szybko, pomagają im podjąć właściwe decyzje w krytycznych i niebezpiecznych momentach. To wszystko składa się na wieloletnie doświadczenie bojerowe. Mówię tu o najróżniejszych przypadkach na lodzie. Są to przede wszystkim sprawy bezpieczeństwa. Bo jak wiemy bezpieczeństwo w całej tej zabawie jest najważniejsze.
Druga grupa zawodników, którzy przebojem weszli do światowej czołówki, nie zdążyła takiego doświadczenia nabyć. Kiedy dochodzi do sytuacji kolizyjnej, nie zawsze potrafią szybko podjąć właściwą decyzję. Do tej grupy zaliczam się ja.

Podczas mistrzostw Szwecji miałem sytuację kolizyjną, w wyniku której odniosłem poważne obrażenia i zniszczyłem sprzęt. Po dolnym znaku podjąłem decyzję o żegludze w lewą stronę. Jak wiadomo wiąże się to z pewnym ryzykiem, gdyż zawsze można natrafić na zawodników zjeżdżających baksztagiem. Przy wietrze około 10-12 m/s i szklance na lodzie można rozwinąć naprawdę duże prędkości. Będąc na prawym halsie, od co najmniej 200m widziałem, że dokładnie w moim kierunku na czołówkę zbliża się bardzo szybko ślizg żeglujący lewym baksztagiem. Mając pierwszeństwo czekałem na reakcję ze strony nadlatującego bojera. Widziałem go bardzo dobrze i zakładałem, że on również musi mnie widzieć. Nic bardziej błędnego ponieważ wcale nie musi . Kontynuowałem żeglowanie swoim kursem do momentu, kiedy uświadomiłem sobie, iż Holender mnie nie widzi i za moment nastąpi zderzenie. Natychmiast odpadłem. Na moje nieszczęście u zawodnika z literką H na żaglu zadziałał odruch bezwarunkowy i odpadł w tym samym momencie. To był najgorszy możliwy scenariusz. Zderzenie było prawie czołowe. Przy tak silnym wietrze i szybkim torze nie było już ani miejsca ani czasu na powtórną reakcję i uniknięcie kolizji. Finał tego spotkania był dramatyczny.

Zakładając, że żeglowałem z prędkością 75 km/h, a nadlatujący ślizg z prędkością 90 km/h, nasza prędkość względna wynosiła 75 + 90 = 165 km/h. Przy takiej prędkości ślizgi pokonują w ciągu jednej sekundy prawie 46 metrów! Wystarczyło, że zastanawiałem się co zrobić przez zaledwie 3 sekundy, aby z dzielących nas 200m zrobiło się zaledwie 50m, czyli sekunda do zderzenia. A to, mając na uwadze promień skrętu bojera, zdecydowanie za mało na jakikolwiek skuteczny unik.

Co z tego, że miałem prawo drogi. Gdybym miał więcej wylatanych godzin i więcej doświadczenia, od pierwszej chwili zacząłbym uciekać i nie czekałbym prawie do ostatniego momentu aż zawodnik ustąpi. Kiedy widzimy, że nasz kurs jest kolizyjny z innym ślizgiem zawsze, jak za kierownicą samochodu, musimy kierować się zasadą ograniczonego zaufania. Przeciwnik może nas nie widzieć. W takim przypadku obowiązek uniknięcia kolizji spada na nas. Nie możemy dopuszczać do sytuacji, kiedy na reakcję jest już za póĹşno. Po wyścigu zawsze można takiego "niewidomego" pouczyć, ewentualnie złożyć na niego protest, a samemu przede wszystkim zdrowym i całym ukończyć wyścig,
czego wszystkim bojerowcom życzę.
P-31

Drogi czytelniku.
Odpowiedz na forum, w którym miejscu P-31 podlął niewłasciwą decyzję ?
Romuald
ODPOWIEDZ