Strona 1 z 1

NEWS - Czy polski Star zdobędzie złoto na MŚ?

: śr kwie 16, 2008 9:25 am
autor: Krzysztof
Mistrzostwa Świata klasy Star - Miami, USA

Dzień V (15 kwietnia)
Dzień przerwy dobrze nam zrobił, czego dowodem jest nasze trzecie miejsce w czwartym wyścigu Mistrzostw Świata. Tę bardzo wysoką pozycję wywalczyliśmy w dość dramatycznych okolicznościach, w bardzo trudnych warunkach silnego i zmiennego w kierunku wiatru. W klasyfikacji generalnej regat awansowaliśmy na drugie miejsce.

Ponieważ dzisiejszy wyścig mocno dał się nam we znaki, skracamy nieco tę relację. Jesteśmy bardzo zmęczeni. Spędziliśmy na wodzie przeszło pięć godzin. Wyścig jak zwyklę trwał ponad dwie godziny. Po przypłynięciu na brzeg i po chwili wytchnienia, poszliśmy znów do naszej łódki żeby sprawdzić, czy wszystkie okucia, linki, bloczki i szekle są w dobrym stanie i czy nic się nie poluzowało albo nie urwało. Wyjęliśmy też maszt z łódki, żeby sprawdzić czy nie zmieniły się jego ustawienia i naciągi. Zawsze tak robimy po silnowiatrowym wyścigu. Kończyliśmy kiedy było już ciemno.

Jest już póĹşno więc napiszemy o najważniejszym wydarzeniu, które nas spotkało. Doszło do niego w następujący sposób: po bardzo dobrym starcie, wykorzystując częste i silne zmiany wiatru, jako pierwsi dopłynęliśmy do górnego znaku. Po jego ominięciu rozpoczęliśmy żeglugę dwoma kursami baksztag do dolnego znaku – trasę taką ustawia się zgodnie z przepisami klasy Star tylko przy wietrze o prędkości przekraczającej 15 węzłów. Dziś wiatr dochodził chwilami nawet do 30 węzłów, więc było sporo „walki” z tym żywiołem. Aż baliśmy się patrzeć za siebie, bo co chwilę ktoś łamał maszt. Jedna łódka nawet się wywróciła. W każdym razie począwszy od tych baksztagów prowadziliśmy cały wyścig aż do… no właśnie, prawie do linii mety. To „prawie”, to jakieś 30-40 metrów (!) przed metą. Będąc wtedy na prowadzeniu, wykonywaliśmy bardzo szybko nasz ostatni zwrot przez sztag, podczas którego Mateusz wpadł do wody! Jeden przypadek na tysiąc – nie zaczepił się stopami za pasy balastowe i wypadł z łódki! Szczęśliwie trzymał ręką szot grota, więc ostatkiem sił przyciągnął się do łódki i wciągnął na pokład! Dominik w tym czasie wykazał się świetnym refleksem i przejął szybko ster, po czym zaczął pomagać Mateuszowi wejść z powrotem do łódki! Każda sekunda była ważna, bo kilkanaście metrów za nami żeglowali nasi najgroĹşniejsi rywale (czyli kolejno cztery żółte gwiazdy, oznaczające odpowiednio czterech byłych lub obecnych mistrzów świata). Najwyższy chyba poziom adrenaliny pozwolił nam tak szybko ruszyć w kierunku linii mety, że straciliśmy na tym zaledwie dwa miejsca, tracąc do zwycięzców tylko kilka sekund. Było to niezwykłe przeżycie, po którym tętno osiągnęło jakieś niebotyczne wartości i po którym dochodziliśmy do siebie kilkanaście minut. Dopiero wieczorem dotarło do nas, co by się stało, gdyby Mateusz nie przyciągnął się do łódki. W tak trudnych warunkach wietrznych musiał by skorzystać z pomocy motorówki, bo powrót po niego starem był niewykonalny. A to oznaczało by dyskwalifikację! Na szczęście wszystko zakończyło się pomyślnie. Wszyscy, którzy tę sytuację widzieli, bili nam wielkie brawa. Nie wiemy tylko, jak udało się przeżyć tę sytuację naszemu trenerowi, który z bliska, stojąc motorówką przy linii mety, widział wszystko jak na dłoni! Wyobrażacie sobie, co musiał wtedy przeżywać?

Trzymajcie za nas kciuki! Jeszcze dwa wyścigi.

Pozdrawiamy serdecznie,
Mateusz i Dominik

Dzień III (13 kwietnia)
Nie udało nam się niestety osiągnąć magicznej ponoć liczby trzech wygranych wyścigów pod rząd, co dało by nam prawo napisać „do trzech razy sztuka”. Co gorsza, w trzecim wyścigu Mistrzostw Świata do mety dopłynęliśmy na dalekiej, 44. pozycji, spadając po tym w klasyfikacji generalnej na 8 miejsce.

A jeśli już o liczbach mowa, to choć nie jesteśmy przesądni, data 13-ego kwietnia okazała się dla nas niezbyt szczęśliwa. Jednak nie zrzucamy winy za tak słaby wyścig na niefart, bo dobrze wiemy, że sami sobie zasłużyliśmy na taki „los”. Popełniliśmy podobny błąd, jak podczas poprzednich regat Bacardi Cup, rozgrywanych miesiąc temu tutaj w Miami. Wkrótce po starcie byliśmy po lewej stronie trasy, gdy nadeszła stała zmiana wiatru z prawej strony. Myśląc, że wiatr wróci do swojego poprzedniego kierunku i doczekamy nadejścia zmiany z lewej, znaleĹşliśmy się skrajnie z lewej strony trasy, co pogrążyło nas zupełnie – zmiana z lewej nie nadeszła, a za to pogłębił się skręt wiatru w prawo. Kiedy dopłynęliśmy do górnego znaku, mijaliśmy go chyba na 50. albo 60. pozycji.

W dalszej części wyścigu też nie było łatwo. Odrabianie strat szło nam bardzo ciężko. Na drugiej halsówce straciliśmy kolejne miejsca. Podobno mijaliśmy górną boję (na drugim okrążeniu) na około 80. pozycji! Dopiero na drugim kursie z wiatrem zaczęliśmy piąć się do góry. Także ostatnią halsówkę mieliśmy całkiem udaną, i choć pozwoliło nam to wyprzedzić „zaledwie” około 35 jachtów, do mety dopłynęliśmy dopiero na 44 pozycji.

Jak widzicie, klasa Star jest bardzo specyficzna. W tych samych regatach można wygrać wyścig, by w następnym przypłynąć na bardzo dalekiej pozycji. I na pocieszenie można napisać, że nie zdarza się to tylko nam. Spójrzcie na tabelę wyników, na miejsca naszych najgroĹşniejszych rywali. Każdy ma jakaś wpadkę. My oczywiście zrobimy wszystko, żeby ta dzisiejsza była nasza ostatnią…

Dziś niezłego „figla” spłatała nam pogoda. Wszystkie prognozy zapowiadały bardzo słaby wiatr z południowego zachodu i zachodu, gdy tymczasem na trasie mieliśmy… całkiem silny wiatr z południowego wschodu! Z kilku prognoz, które przeglądaliśmy, żadna nie wskazywała takiego kierunku ani siły wiatru! Wszystko za sprawą silnej bryzy morskiej, która zaczęła się wypełniać tuż przed wyścigiem. Co ciekawe w tym samym czasie na brzegu wiało całkowicie zgodnie z prognozą. Nie mogliśmy przez to dopłynąć z powrotem do klubu, bo przy samym brzegu wiatru nie było wcale.

Jutro mamy zasłużony dzień przerwy, więc kolejną relację, z czwartego już wyścigu Mistrzostw Świata prześlemy Wam w nocy z wtorku na środę.

Pozdrawiamy serdecznie
Mateusz i Dominik


Dzień II (12 kwietnia)
Dzieje się coś wspaniałego. Wygraliśmy także drugi wyścig Mistrzostw! Żeglujemy jak zaczarowani. Szybko, mądrze, bardzo skutecznie. A przy okazji mamy dużo luzu i przyjemności z żeglowania. Wczoraj wszyscy nam gratulowali zwyciestwa, dzisiaj kłaniają się w pas.

Nie bardzo wiemy, jak wytłumaczyć nasze perfekcyjne żeglowanie. BądĹş co bądĹş do Igrzysk zostało jeszcze troche czasu, a my jesteśmy na etapie budowania naszej formy. Nadal popełniamy drobne błędy, choć wczoraj i dzisiaj nie było ich wiele. Najlepiej jednak działają nasze głowy. Mamy znakomite wyczucie do wiatru, wiemy co się w danym momencie dzieje i prawie ze stu procentową skutecznością przewidujemy co się za chwile wydarzy. Potrafimy płynnie i optymalnie trymować naszą łódkę, zmieniać konfiguracje i ustawienia masztu i żagli. Dzisiaj żeglowaliśmy szybko i około dwa stopnie ostrzej od pozostałych. Wszystko dzięki kilutygodniowej pracy nad naszym sprzętem i różnymi testami dziesiątków nowych żagli.

W klasyfikacji generalnej regat oczywiście jesteśmy na prowadzeniu. Na drugiej pozycji są Włosi. Diego Negri z Luigi Vialle także żeglują równo i bardzo dobrze. Dwukrotnie kończyli wyścigi na trzecim miejscu. Za nimi Amerykanie. Mark Medeblatt i Mark Struby. Oba wyścigi ukończyli w pierwszej dziesiątce. Za nami dwa udane wyścigi ale to dopiero początek regat. Jeszcze wiele może się wydarzyć...

Pozdrawiamy,
Mateusz i Dominik

Dzień I (11 kwietnia)
Chyba nie mogliśmy lepiej wyobrazić sobie pierwszego dnia tegorocznych Mistrzostw Świata! Przy pięknej pogodzie, średnim wietrze, w stawce ponad 115 jachtów dopłynęliśmy do mety na pierwszym miejscu. Wygraliśmy pierwszy wyścig i prowadzimy w regatach!

Od początku niemal wszystko układało się po naszej myśli! Dobrze wystartowaliśmy przy statku komisji bez ryzyka falstartu, szybko wykonaliśmy zwrot po którym odpłynęliśmy na zupełnie czysty wiatr po prawej stronie a następnie rozpoczęliśmy żeglowanie na zmianach wiatru, których dzisiaj było mnóstwo. Wszystko tak jak chcieliśmy i wcześniej sobie zaplanowaliśmy. Już po kilku minutach takiej żeglugi wiadomo było, że będziemy walczyć w czołówce wyścigu. Górny znak minęliśmy na 3 miejscu, a po dobrym kursie z wiatrem znaleĹşliśmy się na drugiej pozycji, tuż za załogą z Japonii (to była spora niespodzianka widzieć ich przed sobą! Jeszcze nam się to nie zdarzyło, ale jest to dowód na to, że w regatach klasy Star każdy może znaleĹşć się na prowadzeniu). Jednak już po kilkuset metrach drugiej halsówki wyszliśmy na prowadzenie, którego nie oddalismy już do mety. Atakowali nas cały czas Amerykanie, Mark Mendelblatt z Markiem Struby, ale bezskutecznie. Byliśmy od nich szybsi i sprytniejsi.

Po pierwszym dniu regat jesteśmy więc na prowadzeniu Mistrzostw Świata! To dla nas wspaniała wiadomość (dziś 1 roczek skończyła najmłodsza pociecha Dominika, Mela! To prezent na jej urodziny!), choć… przed nami jeszcze pięć wyścigów, niezwykle trudnych, długich i wyczerpujących. Jak już wspominaliśmy, w tych regatach startują wszyscy najlepsi, żeglujący aktualnie (i kiedyś) zawodnicy klasy Star. O tym, jak trudno jest żeglowac w Miami, niech świadczy fakt, że obecni Mistrzowie Świata, Brazylijczycy Scheidt i Prada ukończyli ten wyścig na… 37 miejscu! Podobnie medaliści ostatnich Igrzysk, wielokrotni medaliści mistrzostw świata, Francuzi Rohart/Rambeau zajęli 26 miejsce.

W tych Mistrzostwach zaplanowane jest rozegranie 6 wyścigów. Każdego dnia po jednym. Poniedziałek jest dniem rezerwowym i jeżeli jutro i w niedzielę odbędą się wyścigi to tego dnia będziemy mieli wolne. We wtorek, środę kolejne wyścigi i w czwartek ostatni. Tego dnia zaplanowana jest ceremonia zakończenia Mistrzostw.

Trzymajcie kciuki za kolejne dni regat!

Pozdrawiamy serdecznie,
Mateusz i Dominik