Wczoraj wieczorem opatrzność uchroniła auto naszego Lonia Ż. przed zniszczeniem.
Po przyjeżdzie na ośrodek, wychodząc z warsztatu, zamierzał jak zwykle na noc samochód postawić koło swego domku, lecz w ostatniej chwili, dotarł do jego świadomości sygnał iż, potrzebne narzędzia do pracy w warsztacie, która zamierzał wykonać po kolacji, znajdują się w samochodzie, a więc poszedł "per pedes" do domku na konsumpcję.
Zajadając smaczny posiłek, usłyszał huk zerwanego wichrem drzewa, które spadło dokładnie w to miejsce, w którym zwyczajowo stawia samochód.!!!!
Dziś, silnie podniecony, opowiedział nam swoje wczorajsze przeżycie, gdzie wykonałem dokumentalne zdjęcia.
Romuald