Jak to Kuba- zawodnik Bazy Mrągowo, do Finlandii na regaty jechał.
Po tym jak się okazało, że w 44 tygodniu/ 2004 nie będziemy mogli żeglować z powodu zbyt wysokich temperatur, przyszło nam tylko czekać na pozytywny sygnał z Finlandii. Nasz wierny stary przyjaciel Oa organizator regat w Vikajarvi otwarcia sezonu bojerowego zachowywał się bardzo powściągliwie w swoich wypowiedziach nt. prognozy pogody, i następnego możliwego terminu.
A tu nagle 16.11 2004 dzwoni telefon od Jorga Bohnâa,-Komandora Floty Europejskiej, że Bernd Zeiger nie może jechać, a my jedziemy. i będziemy w Hamburgu około godz. 18-tej i tam odbierzemy Vossiego G-709. Co powiedziano, to i zrobione, około 19-tej wyjeżdżamy z Hamburga Jorga ciężko przeładowanym samochodem BMW-5 combi, mając ze sobą 3 kompl. bojery, wyposażenie dodatkowe, mnóstwo płóz, plus nasze bagaże i zaopatrzenie.
Nikt z nas nie wiedział, czy są możliwości żeglowania, ani gdzie będziemy żeglować.
Wreszcie Oa wydusił z siebie i powiadomił nas, że będziemy żeglować w pobliżu Vaala.
O samej podróży niewiele jest do pisania, chyba to, że na wysokości Sundsvall odnosi się wrażenie że guziki od spodni jeansowych wiercą dziury w tyłku, a na wysokości Haparanda że jeans od wewnątrz wykonany jest z płótna ściernego o ziarnistości â40â
/wszystko boli /
Dobrze, że potrafię kląć nie tylko po polsku, ale także w różnych językach, a szczególnie po włosku, co było bardzo pouczające dla pozostałych współpasażerów.
No nareszcie , po przejechaniu 2650 km.i ca. 26 godzinach jazdy non stop, /zmienialiśmy się co 600 km. na stacjach benzynowych/ zobaczyliśmy Vaala, gdzie było już porządnie zimno. Już uprzednio Jorg zamówił dla nas u Oa miłą kwaterę z życzeniem przedwczesnego załączenia ogrzewania, i tak około godz. 19-tej spotkaliśmy się z Oa i Reimo, którzy już czekali na nas, ażeby uczcić spotkanie powitalnym drinkiem. Tam Oa obwieścił że, lód jest grubości 3,5 cm. a więc jutro żeglujemy.
Około 6 godz. póĹşniej dotarł do nas Adam Baranowski, który płynął z Polski promem do Sztokholmu, i dalej samochodem, jak i kilku Finów z Helsinek.
W następnym dniu stanęliśmy w ostrym słońcu, przy dobrym wietrze na lodzie o grubości 4,5 do 6 cm. Szczęśliwie się stało dla nas, że przed dużymi mrozami śnieg wpadł do wody, a my mieliśmy pod sobą czysty lód z niecałym centymetrem śniegu.
I tak w czwartek otaklowaliśmy bojery, i rozpoczęliśmy próbne loty, z komicznym uczuciem nt. bardzo cienkiego lodu, który mógł się załamać przy rozpychaniu, ale po to mamy skarpety z goretexu.
Wieczorem oczarowałem moich drogich kolegów swoimi umiejętnościami kulinarnymi, sporządzając wg. oceny konsumentów bardzo dobrą kolację.
Zatrudniłem przy tej robocie także Jorga, który przygotowując sałatkę, kroił cebulę w okularach â goglach, co także praktykuje w domu. Wszyscy się dobrze bawili, a ja jako kucharz piłem tylko wodę, naprawdę tylko wodę.
W ten sposób mogliśmy w piątek, sobota i niedzielę swobodnie zrealizować program regat W sobotę wiało całkiem dobrze, co wykorzystał Jorg, ażeby złamać maszt Luksâa.
Mnie natomiast, po prowadzeniu wyścigu przez dwa okrążenia udało się na baksztagu wykręcić porządnego âkoraâ 360 Stopni, co natychmiast bezwzględnie wykorzystał
L-37 który mnie storpedował, i przez uszkodzenie kadłuba, regaty miałem z głowy.
W nocy mieliśmy temperatury minus od16 do 25 stopni âCâ co mocno zmobilizowało nas do aktywnego zasilania naszego kominka, co oczywiście z powodowało szybkie zużycie całego zapasu drewna, więc wpadliśmy na genialny pomysł, ażeby przetrwać należy trochę zapożyczyć się po cichu u najbliższego sąsiada.
Ze to nie był to genialny pomysł, to się okazało dopiero póĹşniej.
Niestety, sąsiad miał inne zdanie o tym pomyśle, i następnego dnia, w sobotę rano stanął przed drzwiami olbrzymi drwal, siarczyście klnący ,szukający kandydata do znokautowania.
I tutaj, nie chwaląc się, wystąpiłem w roli mediatora, i używając argumentów alkoholowych przywiezionych przez Jorga, uspokoiłem rozjuszonego delikwenta
/ Ot,- co to znaczy praktyka/
W sobotę wieczorem, mieliśmy wspaniałą ucztę przygotowaną przez naszego gospodarza Oa -pieczone na rożnie cielę- , było naprawdę bardzo smaczne.
I tu chciałbym podziękować Jorgowi, za przywiezioną 5 litrową butelkę wina, którą to przy pomocy wszystkich uczestników regat wypiliśmy w fińskiej chacie przy płonącym ognisku. Nasi fińscy przyjaciele, mieli następnego dnia uczucie, że ich kaski są trochę za małe,- dont worry-be nappy !!!
Zwycięzcą regat został Adam Baranowski P-235, przed L-601 â serdeczne gratulacje !!!!
I tak w niedziele popołudniu opuściliśmy to piękne miejsce, udając się w drogę powrotną do domu, dokąd dotarliśmy po 22 godzinach.
Do zobaczenia w przyszłym roku,- zapraszamy do Finlandii na wspaniała ciepłą i bardzo miłą imprezę.
Z niemieckiej strony WWW. przełożył i uzupełnił Romuald
Autoryzacja: K. Schneider. P-679
Jak to Kuba do Finlandii jechał
Moderator: Romuald